W listopadzie widząc jak na innych blogach dziewczyny chwaliły się swoimi cudeńkami na Boże Narodzenie, pomyślałam, że oszalały, gdzie w listopadzie... za wcześnie... itd. A teraz już wiem, że to było podyktowane doświadczeniem z poprzednich lat, teraz już wiem, że w przyszłym roku chciałabym też tak zrobić, bo przecież taki krótki ten grudzień, że nie pokazałam jeszcze wszystkiego, co wyprodukowałam.
A jak Wasze przygotowania do świąt?
Ja powoli ogarniam mieszkanie, mięso w marynacie w lodówce, zakupy zrobione, czekają jeszcze prezenty do opakowania i choinka do ubrania ( hm.. ale rym...).
Ale ja chciałam dzisiaj o czymś innym. O prezentach od serca.
Od lat z moimi dwiema najlepszymi przyjaciółkami mamy zwyczaj wręczania sobie podarunków, ale nie takich ze sklepu, tylko własnoręcznie zrobionych.
Za to kocham Pierwszą moją przyjaciółkę, bo zawsze mi wręcza cudowny stroik ze świerku. Moje próby zrobienia stroika świątecznego zakończyły się już dawno, kiedy musiałam się pogodzić z myślą, że nadawał się raczej na pierwszego listopada. A moja Kochana wręcza mi ot tak, po prostu.
Drugą moją przyjaciółkę kocham za to, że co roku dostaję od niej jakieś cudeńko robione na szydełku, dzięki niej moja choinka jest trochę na ludową nutę, pełno na niej aniołów, gwiazdek i bombek w koronkowych koszulkach.
Mam jeszcze kilku sprzymierzeńców mojego szaleństwa.
Moją Siostrę, która nieraz po pracy zmęczona jedzie do Ikei, albo innego sklepu,i godzinami czegoś dla mnie szuka, bo ja na przykład postanowiłam, że uszyję czerwoną poduszkę. Swoją drogą, tak sobie myślę, że musi mieć anielską cierpliwość. Dzięki Siostra :-)
Drugim z Cierpliwych jest moja druga połowa, dawno już się pogodził z moim szaleństwem i nie oponuje, kiedy o jedenastej w nocy wymyślę, że są mi potrzebne patyczki i idzie i szuka czegoś "patykopodobnego" w garażu albo piwnicy, albo na pięć minut przed zamknięciem sklepu pędzi, bo zabrakło farby.
Swoją drogą,jak przeczytałam, co już napisałam, tak sobie myślę, że ze mnie Tyran!
Matko Boska i Wszyscy Święci, toć ja muszę jeszcze raz do spowiedzi...!!!
Tylko, czy jestem w stanie obiecać poprawę, i że nigdy, przenigdy nie usiądę do maszyny, albo nie chwycę nożyczek do ręki?
Nieeeee!
Dlatego na dowód mojego przyznania się do winy, zamieszczę dzisiaj coś , co jutro znajdzie swoje przeznaczenie ( ho, ho ale to zabrzmiało) .
A mianowicie, jak z ocynkowanego wiaderka zrobić gwóźdź programu, czyli stojak na choinkę?
Potrzebne jest wiaderko ;-),
serwetka,
klej do decoupage,
lakier z odrobiną brokatu.
Instrukcji wykonania nie umieszczam, bo chyba nie ma co za bardzo. Dodam jeszcze woreczki na prezenty z aniołkami.
Jutro zajrzę do Was, żeby złożyć życzenia, a na razie uciekam do prasowania.
Dobranoc.
Wpadłam się przywitać. Będę tu na pewno często zaglądać. Jesteś super pozytywnie zakręconą kobietką. Pozdrawiam, Agnieszka vel zalesinka
OdpowiedzUsuń