niedziela, 23 września 2012

Po odwiedzinach u Szekspira...

Byłam i wróciłam. 
Stratford upon Avon przywitał mnie piękna pogodą, spotkałam cudownych ludzi i znalazłam wiele inspirujących miejsc, przedmiotów i sklepów na następne kilka miesięcy.
U nas też sa takie miejsca, ale tam klimat jest wyjątkowy,wszędzie czysto, ludzie są życzliwi, a sklepy malutkie i przytulne. Na 100 % każda z nas mogłaby w nich zamieszkać, albo przynajmniej zostawic fortunę.
Niestety, ani portfel, ani linie lotnicze nie pozwoliły mi na wielkie zakupy, musiałam się ograniczyć do minimum, co jednak i tak zaowocowało 7 - kilogramowym przyrostem masy walizki. 
Po powrocie musiałam nadrobić zaległości, a nowe zobowiązania zawodowe zajmują mi jak na razie tyle czasu, że nie mam go zbyt wiele i wolę go poświęcić mojej żabie.
Ale, ale ... żeby nie było, że zostałam korporacyjnym robotem, musiałam coś wykombinować. Oczywiście zainspirowana kolorami podarunków "dla siebie samej" uszyłam poduszeczki ;-)















Jak zwykle też chciałabym  pokazać Wam kilka fotek z wyjazdu.
Niestety czasami jest tak, że dźwigam w torebce aparat non stop, ale zdjęć nie robię.
Tak też było i teraz, kilka zrobiłam i nic. Oto, co udało mi się  uratować przed  falą zupełnego  zdjęciowego lenistwa.

Szekspir tworzył i mieszkał tutaj...









 Brama do Farmy Motyli...



Specjalnie  przycięte czy tak rosną?



 A oto kilka zdjęć do Kolekcji Drzwiowej...












 Wystawa sklepowa, może kogoś zainspiruje...



 A to mój kolejny nabytek za grosze. Niedługo mija pierwszy rok mojego blogowania.



Wszystkich zakupów nie pokazałam, ale... a  propos rocznicy, planuję małe Candy z tej okazji, poczekam jeszcze kilka dni i już będę gotowa do jego ogłoszenia.
Na razie ściskam mocno.
Papa.

niedziela, 9 września 2012

cisza przed burzą...

No tak, właściwie powinnam się pakować, przecież jutro w nocy jadę do kraju double -deckers, Union Jack i mince pie. Kurcze, ale tak mi się nie chce. Co powinien  robić w tej chwili normalny "za- chwilę- wyjeżdżający" ? Pakować! A co robię ja? Same zobaczcie...
























Witam nowych obserwujących no i jeszcze jedno, fajnie, że odwiedza mnie sporo osób, szkoda tylo, że ciągle nie wiem, czy zaglądacie tylko przypadkiem, czy z przyjemnością, bo niestety ilość odwiedzin zupełnie ma się nijak do ilości komentarzy.
 Człowiek, zwierzę stadne, dlatego odezwijcie się proszę... :-)

 A teraz uciekam, trzymajcie kciuki, żeby "tyle samo przylotów, co odlotów".
Ściskam mocno i do zobaczenia za tydzień, mam nadzieję... 

środa, 5 września 2012

Poduchy na kanapę, ktorej nie ma...

Witam.
Przyglądając się samej sobie stwierdzam, że kobieta to bardzo skomplikowane urządzenie, zaprzeczenie teorii rachunku prawdopodobieństwa, dowód na brak  aksjomatów, zasad, czegokolwiek jeśli chodzi o bardzo delikatną dziedzinę, czyli zakupy.
Ja jestem nieprzewidywalna w zakupach ubrań, a torebek to już w ogóle, mam ich...  sama nie wiem ile. Podobnie buty, widzę, minuta zastanowienia i już je mam w koszyku.
I  to na tyle jeśli chodzi o spontaniczne zakupy, bo w pozostałych przypadkach jestem po prostu beznadziejna, niestety ;-(

 Od kilku lat właściwie kupuję kanapę, nie to, że nie mam na czym siedzieć  przed telewizorem, ale ta, którą mam nie jest szczytem moich marzeń i od bardzo długiego czasu szukam godnej następczyni.

 I co zrobiłam w tej sprawie?

Dziesiątki, dziesiątki dosłownie, godzin przed komputerem , dziesiątki katalogów i odwiedzanych sklepów z rozbiciem na województwa, miasta i dzielnice. Moja siostra dzięki mnie poznała chyba asortyment większości sklepów meblowych w Polsce. I co? No właśnie nic.
Już wiele razy znalazłam tą idealną, ale po kilku dniach stwierdzam, że taka idealna to ona nie jest, że ma słabe wypełnienie, albo cena jest nie w moim zupełnie przedziale, albo nie mogę wybrać tkaniny, słowem beznadziejny przypadek. Wiecie, co jeszcze zrobiłam, żeby w końcu kupić tą przeklętą kanapę ?  Poprosiłam rodziców, żeby wzięli ode mnie tą którą mam, to może  w końcu się zdecyduję. Zgodzili się , pozbyli się swojej starej, żeby zrobić miejsce na moją, a ja co? NIE MOGĘ wybrać. Nadaje się już chyba na leczenie, albo co?
W ostatnich dniach to przemyślałam, postanowiłam podejść do tego taktycznie. Jak to mówią, najpierw kup wycieraczki, a potem samochód, to ja uszyłam ...
PODUSZKI NA KANAPĘ KTÓREJ NIE MA, oto one...




 Żeby motywacja była silniejsza, to strzeliłam od razu cztery sztuki ...







Kto wie?  Może w końcu uda mi się zamienić KANAPĘ- WIDMO na mebel w realu.
 A może sobie wyciosam taką ...



Zdjęcie znalazłam w necie, fajne nie?
 Pozdrawiam i ściskam mocno.