sobota, 31 marca 2012

Niedziela palmowa

Cóż, nie jest łatwo. Życie to pasmo wyborów. A moje ostatnio to już wyjątkowo! Pracuję ciągle, bez przerwy, aż do znudzenia. Dzień do dnia podobny, a czasu coraz mniej.

 Palma? Tyle pomysłów!! Naturalnie nie dałam rady, ale całe szczęście udało mi się ominąć kupne palmy ze sklepu i mam samoróbkę, co prawda nie moją, nawet tak naprawdę nie wiem czyją, ale wiem na pewno, że mama uczennicy mojej koleżanki jej  koleżanki ją zrobiła. Trochę to skomplikowane...
Ale palma jest!! I to jaka piękna!








Codziennie chociaż przez chwilkę cosik tak szyjne,ale na razie nic do pokazywania.
 Za to ja do świąt szykuje się jak moja babcia kiedyś,  w Wielką Sobotę mówiła, że święta są wtedy, kiedy są jajka ugotowane i "ćwiartok" w kredensie.
U mnie na razie wersja light...




To tyle, a teraz ... do papierów... brr!
 Zmykam, ściskam ciepło. Papa.

piątek, 23 marca 2012

Zajączki

Jak ten czas szybko leci, niedawno  była niedziela, a tu znowu weekend. Szok!!
 Zaraz lecę do pracy, dzisiaj wyjątkowo na później, dlatego pokazać Wam chcę moje wariacje na temat wielkanocny, czyli jajka.
 Nie potrzeba było zbyt wiele do tego "dzieła" ;-) Jajka styropianowe, farby, serwetka, klej i lakier, potem troszeczkę tasiemki i mój dyżurny świecznik dostał nowe ubranko. Zatem pokaz...










Za kilka tygodni już Wielkanoc, a ja mam milion pomysłów w głowie na ozdoby, znając życie, to zrealizuję może z dwa.
A teraz pokażę powód, dla którego najchętniej przez tydzień nie wychodziłabym z domu...




 

Piękne, prawda? Kupiłam je tutaj i tutaj.
A teraz pędzę do pracy, pozdrawiam. Papa.

niedziela, 18 marca 2012

Koszyki wiję...

No tak, pogoda się poprawia,  super, można z małą pospacerować, ale ... na blogowanie czasu jakby mniej...
Tym razem chciałabym pokazać Wam mój wiosenny koszyk, czyli karczochowy ciąg dalszy,
Już trochę fascynacja tasiemkami mija, ale na to musiałam się skusić.
 A oto efekty...







Przy okazji chcę Wam pokazać obrazek, który dostałam od mojej siostry.
 Mówię wam, ona to ma cierpliwość do takich maciupeńkich krzyżyków, ja bym już dawno sobie odpuściła, a ona siedzi i dłubie, dłubie, aż skończy. 




Piękna kaczucha, prawda????

 No i jeszcze coś... kupiłam wczoraj duże foremki na babeczki i od razu musiałam je wypróbować, zrobiłam szarlotki z kruchego ciasta, jabłek , zalane galaretką ... połowy babeczek już  nie ma... ;-)




A teraz lecę na "Bogu, co boskie".
Ściskam ciepło... pa!

niedziela, 11 marca 2012

ale jaja!!

Dzisiaj będę chwaliła się cudami na szydełku.
 Jestem nieskromna?
Może dlatego, że te cudeńka wyszły spod rączek mojej przyjaciółki Edyty. Ja dostałam już podobny komplecik w zeszłym roku i jestem z tego powodu ogromnie szczęśliwa.
Tylko spójrzcie...










 Te jajeczka już spakowane, za kilka godzin jadą nad morze do koleżanek mojej siostry, może się spodobają i znajdą nowy dom ;-)


U mnie wiosna, wietrzna, zimna, ale już wiosna...



Niestety jeszcze dzisiaj pracuję, dlatego ściskam ciepło i uciekam .

środa, 7 marca 2012

Zbudowałam dom!!!!

Jedni mają domy duże, drudzy mniejsze, a jeszcze inni takie maciupeńkie, że zmieszczą się w pudełku na buty. Chociaż nie mam domu dużego, ani nawet małego  to w dodatku  ogóle nie miałam żadnego!!!! Dlatego postanowiłam go sobie zbudować. 





Zaczęło się od zabawy z mają żabulindą. Jej "najlepsza  ciocia na świecie" kupiła w zeszłym roku świąteczny zestaw do robienia dekoracji. Coś tam porobiłyśmy, ale dopiero w tym roku mała dorosła do korzystania z nożyczek bez płaczu.  Mała wycinała kwiatki, ptaszki, a ja zrobiłam jej domek, różowy naturalnie!!! Nawet fajnie wyszło, to pomyślałam sobie, dlaczego by nie? I powstał mój osobisty domek.







 






Za wykonanie zabrałam się bardzo spontanicznie, wycięłam z tektury "siatkę" domku, z falowanej tektury daszek, wszystko  skleiłam rewelacyjnym klejem introligatorskim, który kupiłam na Allegro za grosze i który sklei wszystko dosłownie!
Potem naniosłam pastę, wmontowałam patyczek i zostawiłam do schnięcia. Na drugi dzień warstwa białej farby, przecierka, żeby nie wyglądało zbyt grzecznie, kawałek sznurka i zrobione.







No i mam swój dom. Może jutro wygram w Lotto i kupię sobie pompkę powiększającą, ale na razie jestem zadowolona z tego :-)
Jeśli któraś ma ochotę na zbudowanie sobie podobnego, mogę użyczyć szablonu. Wystarczy zostawić namiary w komentarzu. 
A na razie ściskam ciepło.

sobota, 3 marca 2012

Miś i coś jeszcze

Witam!
 Ze spania do dwunastej naturalnie nic nie wyszło, ale za to mieszkanie odgruzowane i mogę spokojnie poddać się przyjemności pooglądania Waszych blogów.
 Ale żeby nie było, że nic nie zrobiłam to pokazuję Wam mojego misia.
Od kilku tygodni leżał grzecznie i czekał, kiedy mu doszyję oczy i buźkę.  No i wczoraj nareszcie mogłam spokojnie zabrać się za przywracanie wzroku i mowy dla biedaka.


 Muszę jeszcze coś dodać, wczoraj zajrzałam do Anita Się Nudzi i za radą dziewczyn odkryłam Photoscape. O kurcze, ale fajna zabawa. Co prawda przy moim nowym aparaciku na całe szczęście nie musiałam kombinować z balansem bieli i innymi dziwnymi rzeczami, o których nie wiem nic, ale ale.... za to mogłam cosik innego dodać. Jak wyszło i miś i zdjątka, same oceńcie....


















No dobrze, teraz tylko luknę tam i siam i może uda mi się jeszcze pokombinować z igła i nitką.
Ściskam ciepło w ten u nas już lekko wiosenny wieczór. Papa.

piątek, 2 marca 2012

Lawendowscy ;-)

Każda szanująca blogerka w kategorii "samoróbek" ma swoje lawendowe pole. No i ja też przecież muszę spełnić ten święty obowiązek i pochwalić się swoim poletkiem ;-)
Historia czajniczka i pojemników nie jest zbyt długa, każde trafiło do mnie w innej postaci, każde z innej bajki. 
Postanowiłam  znaleźć im rodzinę, trochę farby, serwetki, lakier i tak oto dostały nowe nazwisko, z Nijakich na Lawendowscy.
Co do dzbanka, to historia sięga kilku dziesięcioleci  i jest jedną z pamiątek z domu mojego dziadka.
Kiedyś chciałam go przemalować, a teraz dziękuję stwórcy, że dał mi słomiany zapał, bo dzisiaj przenigdy bym go nie zmieniła.
 Bardzo podoba mi się taki jaki jest, no i ma z .... czterdzieści lat, jak nie lepiej.
 A teraz zdjątka... A zaraz potem lecę realizowac mój kolejny, mam nadzieję trafiony pomysł.











Dochodzę do wniosku, że powinnam nazwać bloga "Hanulkowe okienko" ;-)




No i obiecałam pochwalić się dziełem mojej żaby, jest na etapie panny młodej ....



A co u Was? Ja odczuwam ciągłe, non- stop zmęczenie. Pracowanie przez cały miesiąc bez ani jednego dnia wolnego na pewno nie jest dobrym pomysłem, ale jutro mam wooooooolllllllnnnnnnneeeeeee!!!!!!!!
 I nie mam zamiaru wstawać przed dwunastą z łóżka!!! 
Dlatego miłego weekendu życzę. Papa.