No właśnie, co z tymi świętami? Koszyk wielkanocny kusi zapachem, wędzonka w lodówce wzywa, psikawski przygotowane, a tu... kurtki zimowe trzeba wyprać i wyprasować, czapki poszukać... ech, kiedyś to było .... tak ciepło, że na krótki rękawek szłam z rodzicami do kościoła... Nie łamię się jednak, bo ta biel za oknem daję piękne tło do zdjęć .... no i chyba to jedyny plus tego zimowania wiosną...
W ogóle z tymi świętami to nie ma o czym opowiadać, nawet nie wyciągnęłam ozdób z zeszłego roku, a tegoroczne robione na chybcika, żeby był akcent... Praca kilka tygodni pod rząd bez weekendu zrobiła swoje, ale i tak nie jest źle, mogłam jeszcze przecież wszędzie mieć bałagan, a właśnie wczoraj temat cekolu everywhere oficjalnie został zakończony. Potrzebuję jeszcze jednak czasu, żeby Wam pokazać, co ja znowu wymyśliłam...
Nie będę przedłużała, tylko składam serdeczne życzenia, POGODNYCH w przenośni i dosłownie świąt, rodzinnych, wesołych, na przekór aurze, na przekór wszystkim próbom obrzydzenia nam tych świąt ja życzę wszystkiego dobrego...
A teraz kilka zdjęć moich kątów...
W ogóle z tymi świętami to nie ma o czym opowiadać, nawet nie wyciągnęłam ozdób z zeszłego roku, a tegoroczne robione na chybcika, żeby był akcent... Praca kilka tygodni pod rząd bez weekendu zrobiła swoje, ale i tak nie jest źle, mogłam jeszcze przecież wszędzie mieć bałagan, a właśnie wczoraj temat cekolu everywhere oficjalnie został zakończony. Potrzebuję jeszcze jednak czasu, żeby Wam pokazać, co ja znowu wymyśliłam...
Nie będę przedłużała, tylko składam serdeczne życzenia, POGODNYCH w przenośni i dosłownie świąt, rodzinnych, wesołych, na przekór aurze, na przekór wszystkim próbom obrzydzenia nam tych świąt ja życzę wszystkiego dobrego...
A teraz kilka zdjęć moich kątów...
Pod lustrem wianek dyżurny dostał nowe ubranko...
Ze słomy, kwiatków, przy pomocy kleju na gorąco uwiłam wianki
Moja komoda poszła w lawendowy...
Zawieszki na świeczniku są od Urwisa, prawdziwy z niej Urwis, naprzysyłała mi mnóstwo śliczności
Od innej blogowiczki kolejna niespodzianka, dziękuję Moniko :-)
Za oknem... jak widać, ale w środku wiosna !!!!!
Od wspomnianej już na początku bardzo miłej "kobietki" dostałam też serwetkę, od razu znalazła zastosowanie ;-)
A oto duma moja, makowiec, cóż czy jeśli co roku robię wieniec makowy ( czytaj: dwa razy ) to można powiedzieć, że to już tradycja? ;-)
I kończę, bo i tak każda z Was zabiegana może tu zajrzy, a może dopiero po świętach... jednak po tych wszystkich miłych gestach z Waszej strony dochodzę do wniosku, że chociaż ostatnio nie miałam czasu na blogowanie, to i tak bardzo się cieszę, że tu jestem.
Ściskam mocno!!! papa.