niedziela, 29 stycznia 2012

Zabawa...




Tak, tak, ja też zostałam wyróżniona przez Elę z czary mary z materiału
Cóż ja mogę wiedzieć o serialach? Teraz niewiele właściwie. Ostatnio mam bardzo mało czasu na oglądanie czegokolwiek, a wolny czas raczej spędzam przed maszyną, albo w książkach. 
No, ale jak tak mocno się zastanowię, to chyba mogę powiedzieć, że  z zapartym tchem oglądałam brytyjski serial "Duma i uprzedzenie". Teraz jestem w bardzo komfortowej sytuacji, bo mam go na DVD i jak mam słabszy dzień, to oglądam wszystkie odcinki jednym ciurkiem. Pięć godzin bycia w świecie, gdzie kobiety są traktowane przez mężczyzn jak damy, a damy marzą tylko o bogatym i przystojnym mężu. Życie było tak mało skomplikowane, prawda?

Dlaczego  seriali, które są dobre, jest tak mało? W niedzielę wieczorem chce się obejrzeć coś ciekawego, przełączam kanały i ... same amerykańskie gnioty, czyli: zabili i szukają zabójcy, albo zabójca właśnie zabija i zaraz będą go szukali. Żenada. Wydaje mi się, że jest takie przesycenie rynku przemocą, że jak puszczą serial typu "Przepis na życie" , gdzie nie mordują, nie gwałcą, a do tego mają jeszcze dowcipne dialogi, to od razu  wszyscy rzucają się do telewizora. Dyrektorzy programowi większości kanałów zafiksowali się na pogląd, że w niedzielę wieczorem ludzie pragną KRWI!!! Moim zdaniem bzdura, są ci, którzy chcieliby w TV czasami coś lekkiego, ale nie stronią też  od  trudnego, ambitnego kina.
Na przykład teraz w publicznej wyświetlane są "Filary ziemi" , to jest super serial, co prawda jest przemoc, ale ona w tym filmie ma swój sens. No i jest dość wierną adaptację książki. Nie to, co zrobili na przykład z "Domem nad rozlewiskiem", gdzie zapomnieli uśmiercić jedną z  bohaterek.

 Jednak seriale czasami stanowią dla mnie ciekawe zjawisko socjologiczne, jakim jest wytrzymałość widza na coraz bardziej wymyślne historie serialowe.

Kiedyś moją granicę absurdu serialowego  wyznaczył serial Dynastia. Chyba każdy z mojego pokolenia może powiedzieć, że w niedzielę zamierała cała Polska, żeby oglądać bogaczy, prawda?
Jednak wspomnianą granicą była historia jednej bohaterki, którą  porwało UFO.
Ale, ale , tak sobie myślę, że takich smaczków jest więcej.
Pamiętacie, że w Modzie na Sukces, (który to tasiemiec pasjami ogląda moja mama, a ja czasami też z nią) jedna z bohaterek najpierw umarła, a potem jakiś szejk ją wykradł i ożywił?  A inna miała wypadek, wszyscy myśleli, że zginęła w pożarze, ale za sto odcinków się pojawiła; z kolei inna bohaterka zaginęła, wszyscy ją szukali, a za sto docinków okazało się, że oszalała, mieszkała w chatce i jadła śmieci ze śmietnika. No, a potem to już właściwie każdy z każdym ma dziecko, albo przynajmniej spał. Hm, swoją drogą, ci scenarzyści, to niezłe zioło muszą palić.


  Teraz, kiedy widzę, że serial zaczyna przypominać kolejną produkcję a la Łepkowska to się od razu odklejam, bo prędzej czy później uśmiercają kolejne postaci i nawet stawiają im nagrobki, a to już jest gruuuba przesada.
Wniosek? Seriale oglądam, ale ciągle szukam takiego, do którego mogłabym się przywiazać, jak tato mojej koleżanki do "Mody na sukces".
Zasady zabawy są na stronie Eli tutaj .
 Ja chciałabym zaprosić do zabawy:
Zalesinkę
Ewę z e-wkowa
kamillę z kami-line
Agusię z Agusiowego pola
oraz
Martuchę z czas tworzenia

3 komentarze:

  1. Moda na sukces -łomatkoicórko kto to wymysla te bzdury :)Kiedyś pewnie ogladałam parę odcinków bo pamiętam tę sytuację z ożywiona przez szejka bohaterką :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie oglądam seriali, a do tych, które chciałabym oglądać - mam podobne zdanie do Twojego....

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Hanuszka, co ja mam teraz zrobić...nie mam kogo dalej zapraszać...Ale wyzwanie...Pozdrawiam i wybacz że długo nie odpowiedziałam, ale wypoczywałam...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za odwiedziny i komentarz.