Byłam i wróciłam.
Stratford upon Avon przywitał mnie piękna pogodą, spotkałam cudownych ludzi i znalazłam wiele inspirujących miejsc, przedmiotów i sklepów na następne kilka miesięcy.
U nas też sa takie miejsca, ale tam klimat jest wyjątkowy,wszędzie czysto, ludzie są życzliwi, a sklepy malutkie i przytulne. Na 100 % każda z nas mogłaby w nich zamieszkać, albo przynajmniej zostawic fortunę.
Niestety, ani portfel, ani linie lotnicze nie pozwoliły mi na wielkie zakupy, musiałam się ograniczyć do minimum, co jednak i tak zaowocowało 7 - kilogramowym przyrostem masy walizki.
Po powrocie musiałam nadrobić zaległości, a nowe zobowiązania zawodowe zajmują mi jak na razie tyle czasu, że nie mam go zbyt wiele i wolę go poświęcić mojej żabie.
Ale, ale ... żeby nie było, że zostałam korporacyjnym robotem, musiałam coś wykombinować. Oczywiście zainspirowana kolorami podarunków "dla siebie samej" uszyłam poduszeczki ;-)
Jak zwykle też chciałabym pokazać Wam kilka fotek z wyjazdu.
Niestety czasami jest tak, że dźwigam w torebce aparat non stop, ale zdjęć nie robię.
Tak też było i teraz, kilka zrobiłam i nic. Oto, co udało mi się uratować przed falą zupełnego zdjęciowego lenistwa.
Szekspir tworzył i mieszkał tutaj...
Brama do Farmy Motyli...
Specjalnie przycięte czy tak rosną?
A oto kilka zdjęć do Kolekcji Drzwiowej...
Wystawa sklepowa, może kogoś zainspiruje...
A to mój kolejny nabytek za grosze. Niedługo mija pierwszy rok mojego blogowania.
Wszystkich zakupów nie pokazałam, ale... a propos rocznicy, planuję małe Candy z tej okazji, poczekam jeszcze kilka dni i już będę gotowa do jego ogłoszenia.
Na razie ściskam mocno.
Papa.
Fajnie, że wyprawa się udała. Zakupy śliczne. Mozaika z ostatnich zdjęć cudowna.
OdpowiedzUsuńCieszę się że wyprawa udana, fotografie cudne ja jestem maniakiem oglądania i robienia,
OdpowiedzUsuńjeszcze się sprzętu nie doczekałam ale z czasem;-) zakupy widzę bardzo udane, nagle senność
przy kubku mleka mnie ogarnia;-)
super :) Szyjątka śliczne :DDD
OdpowiedzUsuńpoczątek jesieni, na szczęście u Ciebie kolorowo i wesoło, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńStrasznie mi sie spodobało określenie " korporacyjnego robota"...nie wyglądasz na takiego masz za wrażliwą duszyczkę...nacieszyłam moje oczęta cudownościami ....Pozdrawiam Ewa:)
OdpowiedzUsuńsliczne poduchy uszyłaś :)Zdjęcia świetne :)
OdpowiedzUsuńCudne fotki z wyjazdu, poduszeczki śliczne, a z takich kubków to kawa (lub herbata) na pewno lepiej smakują :)
OdpowiedzUsuńDziękuje za doping i odwiedziny...lubię oglądać takie zdjęcia , szczególnie te naznaczone Historią , zazdroszczę Ci takich wojaży i wole nie myśleć co znajdowało sie w takich sklepikach o których wspomniałaś , te poduszeczki i kubeczek sa cudne , pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚliczne podusie:) I fotki z wojaży ciekawe .
OdpowiedzUsuńPoduszki śliczne i ten kubeczek marzenie kubki to moja słabość :)) Nic tylko mieć wór pieniędzy i można jechać na zakupy :))
OdpowiedzUsuńha, jeśli lubisz takie kubeczki, to może zainteresuje Cię Candy, które już dopinam i niedługo ogłoszę :-)
UsuńPodusie śliczne, jak zwykle u Ciebie:)
OdpowiedzUsuńA wyjazdu mogę tylko pozazdrościć.
Ale cudny kubek!!! Keep calm and drink tea może być moim życiowym mottem!
OdpowiedzUsuńStratford.. cudowne jesienia, zima, wiosna i latem;) Ode mnie to tylko pol godziny wiec jestem czestym bywalcem;)Cudne podusie;)
OdpowiedzUsuńAaaaaa te twoje kubki jakie piękne, jakie cudne, zakochałam się bez pamięci !!! Świetny komplet z poduszką którą uszyłaś! CUDO! Może chciałabyś odsprzedać, bardzo chętnie kupię:)
OdpowiedzUsuń