witam,
Jak mija wrzesień?
U mnie na przemian ciepło i zimno.
Jeszcze niedawno wypuściliśmy się nad morze i grzaliśmy się w słoneczku, a dzisiaj marzę o kocyku, herbatce i dobrej książce. No właśnie, przez te książki mnie nie było zbyt często ostatnio, nie potrafię czytać na raty. Jak się wciągnę, to koniec. Ostatnio ponad siedemset-stronicową przeczytałam w dwa wieczory, przeczytałabym pewnie za jednym posiedzeniem, bo często zdarza mi się nie kłaść spać, aż skończę, ale tym razem musiałam iść do pracy :-) Jutro pewnie też wsiąknę, bo co roku to właśnie wrzesień jest dla mnie wybitnie książkowy. W dodatku to trylogia ;-)
Coś tam ostatnio szyłam, ale muszę czekać na lepsze światło, to zrobię zdjęcia.
Dzisiaj jednak postanowiłam pokazać Wam moją komódkę.
Pamiętacie, jak chwaliłam się moim rewelacyjnym zakupem pomarańczowo- czerwonym za 4 dyszki?
Nie mam pojęcia, co to była za farba, ale nie mogłam tego chadztwa zedrzeć, w końcu okazało się, że najlepiej było to.... umyć wodą z mydłem, uwierzycie? Potem musiałam naprawić złamany dolny róg, nie sądziłam, że jestem taka zdolniacha ;-) kawałeczek drewienka, klej, szpachla i gotowe, Potem już tylko warstwa szaro-brązowej farby, potem kilka warstw białej, przecierka i oto jest, oj, teraz to mi się podoba. Na razie stoi na komodzie w kuchni, ale jak uda mi się nazbierać wystarczająco dużo na remont sypialni, to już wiem, gdzie będzie jej docelowe miejsce.
Mąż mój uwierzył w końcu w moje możliwości quasi- stolarskie i dał się nawet namówić na wożenie mnie po sklepach DIY, żebym mogła skompletować materiały na coś, co już się powoli robi, nawet szybki od szklarza przywiózł, a nawet, (szok!) dostałam małą poręczną piłkę ręczną z wymiennymi brzeszczotami :-) Kto wie, może kiedyś Mikołaj przeczyta tego posta i przyniesie moją osobistą wyrzynarkę włosową ;-)
Dobrze, już nie przeciągam , chwale się....
...zawieszki zrobiłam za pomocą kleju introligatorskiego ...
...a to przypomnienie, jak wyglądała "przed"
...wspomnienie spaceru nad morzem...
Teraz już znikam do robienia kolacji, potem do Was pozaglądam.
Pozdrawiam, ściskam ciepło .Papa,
P.S.
Pamiętacie, jak ciężko jest początkującemu blogerowi?
Jeśli tak i w dodatku macie ochotę obejrzeć moim zdaniem świetne zdjęcia pewnego zdolnego faceta, to kliknijcie koniecznie na zdjęcie z jabłkiem na bocznym pasku i nie zapomnijcie zostawić miłego komentarza :-) Z góry dziękuję.
przecudowna!!! szczerze! :))
OdpowiedzUsuńUrocza, a te przecierki i zawieszki...jak wisienka na torcie:-)
OdpowiedzUsuńHanuszko. Przepiękna ta komódka! Gratuluję talentu:)))
OdpowiedzUsuńkomódka przeszła idealną metamorfozę :)
OdpowiedzUsuńmetamorfoza niesamowita:))pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNo i pięknie wyszło. Zdolna Pani Stolarz z Ciebie. Fajnie, jak mężowie doceniają to co robimy, trochę to trwa, muszą do tego dojrzeć, ale super jest w końcu usłyszeć- fajnie to zrobiłaś. Już lecę na polecany blog.
OdpowiedzUsuńRewelacyjna w wersji białej a kolor pomarańczowy masakryczny.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Śliczna komódka
OdpowiedzUsuńświetna ta komoda :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Cudna jest, czas pokazuje jakie mamy ukryte talenty, poza tym wciąż się rozwijamy. Ja jak sobie przypomnę swoje pierwsze decoupage czy zmagania z meblami......ah:) Zabawne:) Ide odwiedzić tego zdolniachę.....pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzecudna komódka! :)) Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńGratuluję, pięknie wyszła :)
OdpowiedzUsuńkomódka śliczna :)
OdpowiedzUsuńpiękna metamorfoza w bardzo moim stylu:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńIdealna, jesteś cudotwórczynią :)))
OdpowiedzUsuńPiękna szafeczka. Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńduzo lepiej sie prezentuje! cudo:)
OdpowiedzUsuńPrzeróbka robi wrażenie - bomba! :)
OdpowiedzUsuństrasznie mi się u ciebie podoba:)
OdpowiedzUsuńzostaję na dłużej:)
pooglądam teraz wszystko od początku:)
Piękne cacko Ci wyszło dzięki tej przeróbce :)
OdpowiedzUsuń租柴灣文件倉儲存觀塘自存倉主機主機代管最平主機託管公司收費表葵涌倉庫主機虛擬主機價格
OdpowiedzUsuńQuedó muy bonito!!!!
OdpowiedzUsuńKomódka jak marzenie♥uwielbiam to co robisz♥Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń