piątek, 26 października 2012

Poduchy na kanapie, która JEST !!!

Dzisiaj Wam przedstawię powód mojej "niebytności" .
Tak, tak, od dwóch tygodni mam  moją kanapę ! W końcu się zdecydowałam i wybrałam. Przywieziono ją do domu i się okazało, że już nie podoba mi się aż tak bardzo.

Potem wpadłam na pomysł i zaczęło się "ciąganie gratów". No a potem, wiadomo, sprzątanie, przy okazji zajrzałam w każdą półkę, przewietrzyłam szafy i teraz mi się podoba okrutnie :-)
Niestety, na tworzenie czegokolwiek nie starczyło mi już sił, ale żeby nie było, coś tam wydłubałam maleńkiego...

Jednak zacznę znowu  od początku, najpierw powód nocy bezsennych i dowód na to, że kobieta ma wpisane w geny niezdecydowanie...


Oto ona, a raczej Oni- Kanapa i Fotel ;-)   ...




  Zdjęcia zrobione dzisiaj rano, niestety słońce nie chciało współpracować, stąd te światła...




 I jak się teraz prezentują moje poduszki? W końcu wylazły z szuflady ...








 W kąciku ukrywa się mój kolejny zakup, znalazłam przypadkiem  fajne miejsce z takimi drobiazgami...
Na razie jeszcze taka, ale już kombinuję , co z nią zrobić...




 A tu moje małe wyszywanko dla żabulindy dostało ramkę...





 Jeśli któraś z was jest zainteresowana wzorem, czekam na e-maila.




Przypominam i zapraszam też na moje  Candy.  Kobietki z Trójmiasta TEŻ!! ;-)

 A teraz uciekam, odebrać małą ze szkoły.
Ściskam ciepłą w ten wietrzny dzień . Papa.



niedziela, 14 października 2012

Lampion w 5 minut

Witajcie kochane.
Bardzo Wam dziękuję za miłe komentarze pod ostatnim postem. Witam nowe zaglądające i zapraszam jeszcze więcej :-)
Dzisiaj pokażę Wam efekt krótkiego przycupniecia nad serwetkami. Spodobała mi się szczególnie jedna i w kilka minut zrobiłam sobie lampion, zaraz po tym jak w słoiku po dżemie pokazało się dno. :-)



 




Wyszło mi coś takiego, nawet nie lakierowałam zbyt wiele, bo i po co? Przecież zaraz  i tak wymyślę coś nowego, jak każda z nas, prawda?

A do kompletu dorobiłam sobie wianek. Tzn, kupiłam go w Pepco za 19,90, był ozdobiony raczej bożonarodzeniowo, no to ściągnęłam jedno i dałam to i siamto i wyszło...











A teraz idę dokarmiać rodzinkę...
Pozdrawiam i ściskam ciepło :-)

Ps. Zapraszam ponownie na moje candy. :-)

czwartek, 11 października 2012

Candy... candy... candy...

Uff, minął już prawie kolejny tydzień, i dobrze, bo nareszcie mogę przysiąść choć na chwilkę i puścić w świat moje pierwsze, rocznicowe Candy.




Zasady proste, jak zwykle:
1. Komentarz pod postem z namiarami. Zapraszam blogowiczki i te niezrzeszone :-)
2. Dodanie mnie do obserwowanych ( niekoniecznie, ale byłoby  miło).
3. Podlinkowane zdjęcie na bocznym pasku na swoim blogu.
I tyle.
Mam nadzieję, że weźmiecie udział w zabawie.
Kto wie, może będę mogła dzięki temu poznać nowe miejsca i nowe ciekawe kobietki zakręcone na temat  rękodzieła?
Zapisywać można się do 10 listopada. Następnego dnia odbędzie się losowanie.
A co można wygrać?

No cóż, można powiedzieć, że to efekt popromienny po wizycie w Great Britain.
Kupiłam w cudownym małym sklepiku serwetki z myślą o decoupage, no i popełniłam  ...skrzyneczkę...


...  z wykorzystaniem medium do przenoszenia serwetek na tkaniny uszyłam poduszeczki ...




 ... można je zawiesić w szafie na wieszaku ubraniowym razem z ulubioną bluzką, a będzie pięknie pachniało lawendą...



... no i naturalnie jak mogłam być Tam i nie przywieźć Wam kubeczka???







 Jest jeszcze wieszak, który przerobiłam zaraz po zakupieniu go, był taki smutny, nie mogłam go tak zostawić :-). Niestety nie nadaje się do zdjęć solo, nie potrafi trzymać pionu ;-) Można go zobaczyć na pierwszym zdjęciu.


 To tyle na dzisiaj. Mam nadzieję, że się spodoba Wam się zaproponowany przeze mnie zestaw...


 Tymczasem ściskam mocno i znikam.

środa, 3 października 2012

z radości...

Hm, wiecie co? Wczoraj wydarzyło się coś, coś wspaniałego.
Po pierwsze moja mała już nie płacze w szkole, to sukces.
Po drugie mąż zaszalał i zrobił pyszny obiad ( co akurat nie jest takie niezwykłe, bo często gotuje), ale tym razem wykorzystał przepis Magdy Gessler na szczawiowo-szpinakową zupę. Pychota!
A po trzecie...... wygrałam Candy !!!! No sama jestem w szoku, bo to mój "Pierwszy raz". Wyobraźcie sobie człowieka, który jeszcze nigdy niczego nie wygrał, nawet trójki w Lotto, nic! A tu taka niespodzianka :-)


 Dlatego nie mogłam nic nie uszyć z tego powodu, prawda? To dobra okazja, żeby pokazać Wam moją podusię, którą zapragnęłam mieć po wizycie w UK, oto i ona .....





Malutkie poduszeczki wypełniłam lawendą...










W piątek, obiecuję, ogłoszę Candy, jeszcze "sie lakieruje" i czekam aż porządnie wyschnie.
Tymczasem ściskam mocno.

wtorek, 2 października 2012

liściowe twory...

Hm, nareszcie mam ciepło w domku! Myślałam, że to już nigdy nie nastąpi.
Jak tylko zrobiło mi się cieplej, to dostrzegać zaczęłam uroki jesieni.
Tak, tak, punkt widzenia zależy od temperatury pomieszczenia, niestety ;-)

Dziękuję Wam wszystkim za miłe komentarze, witam też nowe obserwatorki, za każdym razem, kiedy widzę odzew na moje wołania, robi mi się dużo lżej na duszy i chce mi sie "tworzyć"

No z tym tworzeniem to czasem też jest na wyrost. Tak jak teraz na przykład. Nic wielkiego, ale cieszy, mnie zwłaszcza ... ;-)
Tym razem chcę Wam pokazać kolejny ekspresowy wianek. Wystarczy mieć coś "kółko-podobnego" i dużo pięknych liści z parku.
 Spójrzcie, co mi się udało zrobić...


 Dobrze jest na koniec spryskać całość lakierem do włosów, wtedy liście będą błyszczące.





 A to na wyraźne zapotrzebowanie mojej małej- kasztanki...



 ... i "jabułko"




 Piękna donica, prawda?  Czaiłam się na nią długo i w końcu, od niedawna, jest już moja :-)









Właśnie szykuje się do candy, ale musi, że tak powiem, jeszcze porządnie wyschnąć :-)

Aha, bym o mały włos  zapomniała...
Biorę udział w zabawie "Podaj dalej", co i jak dokładnie możecie poczytać tutaj. Ja powiem tylko tyle, że zapisałam się do Marzycielki na mały prezencik, w zamian zobowiązuje się w ciągu roku odesłać dwóm osobom ( które wpiszą się w komentarzu z chęcią brania udziału w tej zabawie ) też mały prezencik.
Termin? 365 dni na realizację zobowiązania.
 Brzmi fajnie, prawda? Macie ochotę to zapraszam do napisania komentarza. 

Zaglądajcie do mnie kochane, opowiadajcie, co u was...
 A teraz jeszcze zajrzę co u  Was nowego i znikam.
 Ściskam ciepło.

poniedziałek, 1 października 2012

o poranku...

Obudziłam się rano, raniusieńko, mimo, że mam dzisiaj na później i jestem przeziębiona.
Żeby dzień zacząć w miarę pzytywnie postanowiłam wykorzystać poranne słońce na zrobienie zdjęć, potem już się chowa i nie ma nawet po co wyciagać aparatu.
I zobaczcie, jaką niespodziankę mi to słoneczko zrobiło...


Przy okazji chwalę się nowym napisem przywiezionym z UK oraz świecznikiem, który znalazłam w Kowarach. 



 

Życzę miłego dnia i do szybkiego zobaczenia.